Bank muzyki

Wycieczka szkolna

Moja szkoła co jakiś czas organizowała dla nas wycieczki oraz obozy. Tego roku mieliśmy wybrać się na dwie noce do Łodzi. Oczywiście większość rodziców zaczęła protestować. Jednak nasza wychowawczyni dostała wytyczne których się z całego serca trzymała.

O tym jak potoczyła się wycieczka szkolna

Bank muzykiTakim sposobem trafiliśmy do taniego hostelu i tam zostaliśmy. Oczywiście część uczniów próbowała zabrać ze sobą alkohol. Nauczyciele jednak zrobili dokładną rewizję i wszystko dobrze się skończyło. Na miejscu czekały na nas nie ciekawe warunki. Nie byłam nimi zachwycona. Na dodatek dzieliłam pokój z osobą, której nie lubię. To był dla mnie problem, którego nikt nie chciał rozwiązać. Miałam już dosyć tej całej wycieczki i chciałam jak najszybciej wracać do domu. Pierwszego dnia mieliśmy spotkanie z jakimś człowiekiem, którego pracą była muzyka do filmów. Podobno układał zjawiskowe ścieżki dźwiękowe. Jakoś nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Jego wytwórnia była naprawdę duża. Spotkaliśmy w niej znanego reżysera. Nasze nauczycielki od razu pobiegły po autograf. Nigdy tego nie rozumiałam. Jak można tak za kimś biegać? One jednak takie już były. Następnym naszym punktem był bank muzyki. Nikt z nas oczywiście nigdy nie był w takim miejscu. Pan, który nas oprowadzał operował bardzo dziwnymi wyrazami. Dzięki niemu dowiedziałam się o royalty music. Jednak nie zdołałam zapamiętać długiej definicji. Wtedy dałabym mu trzydzieści lat. Wydawał się pełen entuzjazmu i czerpał radość z tego co robił. Ja wręcz przeciwnie. Nie chciałam tam spędzić ani minuty dłużej.

Było tylko coraz gorzej. Moi koledzy wpadli w jakąś dziką furię i wszystkich obrażali. Na dodatek cały czas wyśmiewali się z mojej nowej fryzury. Oni po prostu się na niczym nie znali. Na końcu czekała nas muzyka do prezentacji. To było wyjątkowo nudna lekcja. Na końcu prawie usnęłam.